Poznałam dopiero dwa spośród ponad dwudziestu zapachów Keiko Mecheri. Pierwszy był Loukhoum, gęsty, jadalny i słodki do granic możliwości, ale przedziwnie pociągający nawet dla mnie, krzywiącej się na większość słodkości i wszelkich gourmands. Drugi to Oliban, zapach osnuty wokół nuty kadzidła olibanum, znanego także jako frankincense.
Istnieje wiele rozmaitych rodzajów kadzideł, ale to właśnie olibanum, pozyskiwane z żywicy drzew z rodzaju Boswellia (pol. kadzidłowiec), jest tym, które zwykle w tej części świata uważa się za kadzidło „typowe”. Dzieje się tak dlatego, że to właśnie ten rodzaj jest najczęściej używany w liturgii chrześcijańskiej i to właśnie dym palonej żywicy olibanowej zwykle unosi się w kościołach.
Mimo to Oliban nie nasuwa kościelnych czy liturgicznych skojarzeń. Najbardziej podoba mi się przez mniej więcej pierwszą godzinę. Kadzidło olibanowe wyczuwam tu w dwóch postaciach: nasyconej, lepkiej, lśniącej jeszcze żywą wilgocią żywicy i aromatycznych, ciemnych smug dymu. Jest tu też ciemna, pełna róża o omszałych płatkach i odrobina niemal jadalnej słodyczy łagodnego tytoniu i miodu. W tle czai się jakiś cień, rysa – to coś nieco brudnego i fizjologicznego, co przypisuję obecności ambry, która zwykle wywołuje u mnie tego typu skojarzenia. Z czasem ciężar przenosi się z kadzidła na cedr i zapach staje się zdecydowanie drzewny i dużo bardziej suchy.
Oliban w pewnym stopniu kojarzy mi się z Black Cashmere, co jest dużym komplementem, zważywszy że Black Cashmere należy do moich absolutnych faworytów. Podobieństwo wynika z charakterystycznego, dającego piękne efekty połączenia nut kadzidła, róży, drewna i miodu, obecnego w obu kompozycjach. Oliban to udany zapach, choć być może nieco zbyt monotonny i spokojny, ale na pewno przekonał mnie, że warto dać szansę kolejnym propozycjom Keiko Mecheri.
Nuty: olibanum, turecka róża, jasny tytoń, cedr z gór Atlas, ambra, miód
Na ilustracji: krzewy kadzidłowca
31 sie 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz