28 sty 2009

Profvmvm, Fvmidvs – Diabeł pija starą whiskey

Fvmidvs. Z niecierpliwością czekałam na to spotkanie, bo zapach budzi kontrowersje, a opinie na jego temat są skrajne, od obrzydzenia po zachwyt. Zastanawiałam się, po której stronie ja się znajdę. Ale do tej kwestii wrócimy później.
Wspominałam już przy okazji recenzji Thvndry, że oferta firmy Profvmvm jest dziwnie nierówna i każdy kolejny test utwierdza mnie w tym przekonaniu. Mam wrażenie, że zapachy tej marki, przynajmniej te, które dotychczas poznałam, dzielą się na dwie grupy – jedna to dobrej jakości, ale niespecjalnie wyróżniające się, często jadalne (i słodkie) propozycje takie jak Acqva e Zucchero (ależ się na niego uwzięłam), Confetto czy nowa Dambrosia, a druga to prawdziwe dziwadełka i zapachy o zdecydowanym charakterze – jak Thvndra, Victrix, Olibanvm czy (a może przede wszystkim) dzisiejszy bohater, Fvmidvs.
Jak w przypadku wszystkich kompozycji Profvmvm, lista nut jest nader krótka, co zapachowi bynajmniej nie szkodzi.

"Tak mocą bożą, bez ognia przyczyny
W padolnym żłobie smoła wrzała zgęsła
I ośliniała całą głąb kotliny
Widziałem jeno tyle, że się trzęsła
W bańkach powierzchnia bulgocąca wrzątku:
To się wzdymała w kożuch, to znów klęsła."


Początek jest bardzo ekspansywny, wyrazisty i na pewno nie nazwałabym go ładnym - to płonące, buchające gęstym, czarnym dymem opony i gorąca, piekielna smoła. Zapach jest ohydnie fascynujący w jakiś przewrotny sposób, lekko wilgotnawy, ziemisty, ale też gorący i trzaskający. Po jakimś kwadransie zapach powoli traci najbardziej odrzucające elementy, staje się dymno-drzewny, ewaporujący gorącym aromatem parujących drzewnych soków. Jest gorzki, nieco chropawy i szlachetnie surowy. Głęboki, dymny, ciemny i bogaty aromat whiskey to rdzeń tej kompozycji, doskonale dopełniony korzeniem wetiweru i korą brzozową, która dodaje zapachowi odrobinę skórzanych nut – ta kora świetnie potrafi udawać skórę. Fvumidvs to taki Szatan ze zmarszczoną brwią, nie cierpiący i romantyczny, jak czasem lubią portretować go poeci czy filmowcy, ale silny i gniewny, pachnący gorącą smołą, płomieniami i dobrą whiskey. Nie, w Fvmidvsie nie ma nic romantycznego, miłego czy ładnego. Fvmidvs jest posępny, pewny siebie i bez cienia poczucia humoru. Nie ma w sobie, mimo całego ognia i dymu, czegoś, co można by określić jako „ciepło” – on jest odpychający, dystansujący, ale i intrygujący zarazem. Nie ma w nim jakichś dramatycznych zwrotów akcji, mam wrażenie, że zapach rozwija się spójnie i konsekwentnie. I to jest dobre, czasem potrzebny jest taki wyraziście zarysowany, zdecydowany charakter.



Piękna ohyda

Przeważają opinie, że to zapach męski. Zgadzam się, że na mężczyźnie mógłby leżeć doskonale, i zapewne obejrzałam się za kimś, kto by nim pachniał, ale jak zwykle muszę zaprotestować przeciwko takiemu kategorycznemu przyporządkowaniu. Ze mną Fvmidvs współgra idealnie, choć rozumiem, że wiele osób ten zapach może uwierać. To moje nowe olśnienie, a od pewnego czasu zapachowe olśnienia nie zdarzają mi się często, ostatnio chyba przy Gris Clair. Łatwiej jest o nie na początku zapachowej drogi, po setkach czy tysiącach przetestowanych kompozycji oczywiste jest, żę zachwyt staje się rzeczą coraz trudniejszą i rzadszą. Ale tym lepiej smakuje. Ja zostałam zauroczona Fvmidvsem, ale jeszcze nie stawiam go w szeregu „ulubieńców” – jest na to za wcześnie, zobaczymy, czy ta fascynacja przetrwa próbę czasu.

Dostępność w Polsce: perfumerie Quality.

Nuty: ekstrakt destylowanej szkockiej whiskey, korzeń wetiweru, kora brzozy.

Kadr pochodzi z filmu "Armia Boga"

2 komentarze:

Unknown pisze...

Nie uwierzę dopóki nie powącham :D
Nie, no po prostu nie mogę sobie tego wyobrazić :D

Annie

Norna pisze...

Cóż, do Fumidusa podchodziłam jak pies do jeża trochę też ze względu na to, że często w swoich sympatiach i antypatiach się zgadzamy, a znam Twoją opinię o Ohydku:P
Ale niestety muszę dołączyć do chóru wychwalających go heretyczek.